Głównym powodem do wdrożenia planów budowy sieci zakładów wytwarzających paliwa syntetyczne na bazie węgla były rosnące potrzeby machiny wojennej III Rzeszy, która planując militarną ekspansję a jednocześnie mając ograniczony dostęp do naturalnych zasobów ropy naftowej, była zmuszona zapewnić swoim siłom zbrojnym odpowiednią ilość paliw, olejów i smarów. Bezpieczne położenie od granic Francji, Anglii i Związku Radzieckiego, bliskość pokładów węgla w śląskich kopalniach oraz dogodne połączenia transportowe wodne i kolejowe były powodem umiejscowienia aż trzech zakładów tego typu. W promieniu kilku kilometrów rozpoczęto budowę fabryk:
Schaffgotsch Benzin Werke GmbH Odertal w Zdzieszowicach
Oberschlesische Hydrierwerke AG Blechhammer w Blachowni
IG Farbenidustrie AG Werk Heydebreck w Kędzierzynie.
W pobliżu wznoszonych zakładów zaczęły powstawać liczne obozy jenieckie i pracy przymusowej Arbeitslager Blechhammer. Obozy stanowiły rezerwuar taniej a często także niewolniczej siły roboczej, niezbędnej do szybkiego przeprowadzenia tak ogromnych inwestycji. Ocenia się, że w samych tylko obozach podległych zakładom OHW Blechhammer mogło przebywać jednorazowo do 50.000 więźniów, jeńców wojennych oraz robotników przymusowych. To oni od 1939 roku je budowali, a w drugiej połowie 1944 roku odbudowywali po każdym nalocie przywracając produkcję. Równocześnie z postępami budowy śląskich fabryk benzyny syntetycznej zaczęto dla ich ochrony instalować wokół nich baterie artylerii przeciwlotniczej “Flak”, oraz schrony przeciwlotnicze typu Salzgitter, Luftschutzbunker oraz kochbunkry. Powstawały instalacje zadymiające oraz generatory sztucznej mgły.
Rejon Kędzierzyna jest w I połowie 1944 roku poddawany systematycznemu rozpoznaniu lotniczemu. W czerwcu zapada decyzja o rozpoczęciu bombardowań. Pierwszy nalot przewidziano na 30 czerwca. Z powodu wyjątkowo złej pogody nad celem samoloty zrzuciły bomby na cele alternatywne na terenie Czech i Węgier. Równo tydzień później, 7 lipca 1944 roku bombowce z białymi gwiazdami zaatakowały jednocześnie fabryki w Kędzierzynie, Blachowni i Zdzieszowicach. 451 maszyn zrzuciło łącznie 1130 ton bomb. Naloty o niespotykanej intensywności trwały przez całe II półrocze 1944 roku. Między 7 lipca a 26 grudnia 15th USAAF przeprowadziła 16 dużych nalotów dziennych oraz 1 ograniczony nalot nocny na cele określane w nomenklaturze amerykańskiej jako: Blechhammer South – Kędzierzyn, Blechhammer North -Blachownia, Odertal – Zdzieszowice. Rafinerie atakowały ogromne, liczące 300-500 samolotów eskadry, Łącznie 4200 samolotów zrzuciło blisko 9 tysięcy ton bomb, powodując ograniczenie a w późniejszym czasie trwałe wyłączenie produkcji paliw. Podczas tych nalotów 15 Armia Powietrzna utraciła około 220 samolotów oraz blisko 600 poległych lotników. Nie udało się też uniknąć ofiar wśród ludności cywilnej, zamieszkującej okolice zakładów. Największe straty zanotowano w Starym Koźlu, Brzeźcach, Kędzierzynie i Zdzieszowicach.
Niemcy też nie próżnowali w tym okresie, bo już w kwietniu 1944 roku do Sławięcic przeniesiono sztab 15 Brygady Flak, w sierpniu tego samego roku przekształcono ją w 11 Dywizję Flak z siedzibą w Kędzierzynie, która odpowiadała za obronę przeciwlotniczą całego VIII Obszaru Powietrznego III Rzeszy. Jedną z jej składowych był odpowiedzialny za obronę obszaru Kędzierzyna, Blachowni i Zdzieszowic Flak-Regiment 106 .W listopadzie 1944 roku u szczytu swej potęgi w jego skład wchodziło blisko 50 baterii Flak wyposażonych w około 300 ciężkich dział przeciwlotniczych o kalibrze 8,8 cm. Była to potężna siła, skoncentrowana na stosunkowo niewielkim obszarze. O jej skuteczności przekonali się lotnicy 15 Armii Powietrznej USA .
Amerykańskie naloty na śląskie rafinerie benzyny syntetycznej były skuteczne. Jeszcze przed ostatnim nalotem Niemcy przestali remontować zakłady, wiedząc, że za chwilę nadejdzie ze Wschodu front i trzeba się będzie ewakuować. Zdecydowano się na to w nocy z 21 na 22 stycznia, a już kolejnego dnia Armia Czerwona zajęła Sławięcice i Blachownię, a ostatniego dnia roku wkroczyła do Kędzierzyna.
Radzieccy technicy od razu rozpoczęli demontaż niemieckich urządzeń i masową wywózkę do ZSRR. Z samej Blachowni na Wschód wyjechało ponad 9 tysięcy wagonów. Główna część trafiła do Angarska na Uralu. Co ciekawe, zagrabiony sprzęt w większości się zmarnował. Wykorzystano silniki i prostsze elementy. Reszta specjalistycznej aparatury do rafinacji zardzewiała na składach, albo została przetopiona. Polacy wznowili przemysłową historię Kędzierzyna i okolic dopiero w latach 60-tych.