Wzdłuż Nysy Łużyckiej, na obszarze blisko 700 hektarów iglastego lasu, wznoszą się betonowe budowle… bunkrowy las był i jest znakomicie zamaskowany. Niegdyś cały obszar był ogrodzony siatką I kolczastym drutem. Płot o długości ponad 8 km i na 3 m wysoki znajdował się pod napięciem elektrycznym. Ogrodzenie istniało do początków lat 60. Była to bliźniacza fabryka zakładu w Krzystkowicach, oddalonego około 50 km na północny wschód od Zasiek. Zakłady wchodziły w skład koncernu Dynamit-Nobel, będącego filią międzynarodowego kartelu IG Farben, w którym znaczne udziały posiadał kapitał amerykański. Nic zatem dziwnego, że zarówno fabryki nad Nysą, jak i ta nad Bobrem nie były celem angloamerykańskiego lotnictwa bombowego podczas wojny.
Przeznaczenie fabryki, w początkowym okresie jej powstawania, okryte było głęboką tajemnicą. Jedni mówili, że produkowana tu będzie syntetyczna benzyna, inni, że nawozy sztuczne i materiały dezynfekcyjne. Wątpliwości prysły w chwili rozpoczęcia produkcji wiosną 1941 roku. Odgłosy broni strzeleckiej i kanonady artyleryjskiej, dochodzące z poligonu położonego na południowo -wschodnim skraju terenu fabryki, pozwalały domyślać się, o jaką produkcję tutaj chodziło. Do okolicznych szpitali w Forst, Lubsku, Krośnie i Żarach coraz częściej przywożono okaleczonych ludzi: bez rąk, nóg, palców, z ciężkimi poparzeniami. Do dziś wykorzystywana jest część dróg łączących obiekty fabryki. W sumie zbudowano 72 km betonowych jezdni. Każdy obiekt miał bezkolizyjną komunikację z centralną drogą zakładową. Z nie mniejszym rozmachem rozwiązano komunikację szynową. Fabryka posiadała własną stację kolejową, lokomotywownię i wagonownię, perony, rampy pozwalające na załadunek i rozładunek najbardziej skomplikowanych materiałów sypkich, ciekłych i stałych; własną stację rozrządową i rozgałęzienia. Całe składy pociągów mogły wjeżdżać do podziemnych tuneli. Zakład był doskonale zamaskowany. Nie zabrakło wyrafinowanych rozwiązań technicznych. Tworząca niemal centralny punkt zakładów podziemna kotłownia o powierzchni prawie boiska do piłki nożnej posiadała trzy dwudziestopięciometrowe kominy o teleskopowej konstrukcji. W ciągu kilkunastu minut skomplikowana maszyneria składała kominy na zasadzie teleskopu i działając jak peryskop łodzi podwodnej – chowała pod powierzchnię ziemi. W podobny sposób, w razie potrzeby, przykrywano sztuczne zbiorniki wodne i baseny przeciwpożarowe ruchomymi płytami maskującymi. Do lat 60. teren był własnością Wojska Polskiego i wstęp na obszar zakładów był zabroniony. A potem były tutaj magazyny towarów importowanych, piwnice win, palarnie kawy, pieczarkarnie i… trwające po dziś rozkradanie szczątków fabryki. Mieszkańcy okolicy wykorzystywali znajdowaną w bunkrach watę strzelecką do rozpalania grilla.