Historycznych Branna jest miejscem szczególnym, to tu co roku odbywają się wyścigi uliczne.Takie Czeskie Tourist Trophy bo tor wiedzie ulicami zabytkowego miasta i bardzo przypomina ten z wyspy Man. Zawodnicy rywalizują o nagrodę Vaclava Parusa, czeskiego zawodnika.
Miasto przez dwa dni żyje wyścigami, wszystko jest zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach, mnóstwo osób cały czas czuwa nad bezpieczeństwem widzów i zawodników, i nie ma ani jednego policjanta. Wszyscy są dla siebie mili, mieszkańcy zawsze chętni do pomocy, a co najdziwniejsze, nikt nie pisze petycji na temat hałasu… nie przeszkadza to im, mówią – przecież trwają wyścigi…, do naszych uszu dobiega nieustanny ryk zabytkowych motocykli, rywalizujących o miejsce na podium. Kibice nie szczędzą pieniędzy, interes dobrze się kręci. Na podwórkach lokują się zespoły wyścigowe ze swymi maszynami, koło nich uwijają się mechanicy i każdy może oglądać ich pracę, rozmawiać i oglądać motocykle, które trudno znaleźć nawet w muzeach. A widok pędzących maszyn ponad 200 km/h wąską uliczką, pomiędzy domami, to doznanie, którego nie da się zapomnieć.
Branna, znana pod dawną nazwą Kolstejn, to miejsce, w którym trudno oprzeć się refleksjom nad rozwojem techniki motocyklowej i wyścigów drogowych. Tym bardziej, że niemal w każdym miejscu trafić można na pojazdy z czasów, kiedy to motocykl był zwyczajnym i powszechnym środkiem transportu. Do Brannej ściągają motocykliści, którzy ścigają się od kilkudziesięciu lat. Rywalizują ekipy z całej Europy, w tym z Polski. Pierwszego dnia odbywają się treningi, a w niedzielę od samego rana biegi, od najmniejszych do najpotężniejszych pojemności. Motocykle kwalifikowane są do kategorii:
antik (do 1919 r.)
vintage (1920-1930)
post vintage (1931-1949)
classic (1945-1967)
sidecar (do 1947)
sidecar classic (1950-1967)
GP (1968-1978),
clubsport (różne pojemności oraz 2t i 4t, do 1978)
Dopuszczane są maszyny wyprodukowane przed 1978 rokiem.
Już od ósmej rano zaczynają jeździć najmniejsze pojemności. Stoję więc przy ulicy, za barierą ochronną, z otwartą gębą i obserwuję, jak ścigają się stare Jawy, Eso, CZ i mnóstwo innych marek, ale śmiało można powiedzieć, że Jawy królują we wszystkich kategoriach.
W życiu nie przypuszczałem, że te najmniejsze motorki mogą rozwijać takie prędkości. Ryk tych pierdziawek jest ogłuszający. Po nich jadą kolejne klasy. Jednym z najciekawszych i najbardziej efektownych zmagań jest ostatnia gonitwa, w której biorą udział zaprzęgi.
Czesi wiedzą jak przygotować taką imprezę…
Szkoda tylko, że u nas takich imprez nie ma…