Biwakowanie, kociołkowanie i grillowanie VADEMECUM PODRÓŻNIKA

Dziki Biwak przy pozycji Cigacice

“Nad Odrą”
Zatrzymaliśmy się tam, gdzie kończyła się polna droga, dalej była już tylko trawa, wysoka jak pas, i szeroki, leniwy nurt Odry z piaszczystą łachą. Nie było tu śladu cywilizacji. Tylko zieleń pod butami, śpiew świerszczy i zapach ziemi, oddającej wilgoć, po upalnym dniu.
Rozbiliśmy namiot tuż przy ścianie wiklinowych krzaków, które wiły się wzdłuż rzeki jak zielony kordon. Rzeka oddychała spokojnie. Z dala było słychać rechot żab, a raz po raz, zza zarośli, spłoszona czapla unosiła się ciężko w powietrze.
Rozpaliliśmy ogień, mały, ostrożny, jak nauczyła nas ostrożność. Nie dla grilla, nie dla zabawy. Dla światła, może też po to, by się pozbyć robactwa.
W nocy było cicho i bezpiecznie. Tylko rzeka mówiła coś do siebie, szemrząc, szepcząc, może opowiadając historie o takich jak my, tych, co przychodzą na chwilę, by poczuć coś prawdziwego.
Nad ranem mgła wypełzła z nurtu i położyła się na trawie jak duch. A my, z kubkiem gorącej herbaty w dłoni, patrzyliśmy, jak świat powoli wraca do życia. Tylko my i rzeka.
I to wystarczyło.

Loading

Podobne posty